Niecodzienny incydent z udziałem karetki pogotowia miał miejsce w jednym z polskich miast. Jadący do wypadku pojazd niespodziewanie wpadł do dziury. Poznajcie zadziwiające okoliczności tego zdarzenia.
Karetka pogotowia wpadła do dziury
W miniony piątek, 17 marca po południu w Oświęcimiu w województwie małopolskim miał miejsce niecodzienny incydent. Ratownicy medyczni przyjęli zgłoszenie o siedmioletnim dziecku, który potrzebował pomocy.
Chłopiec bawił się na placu zabaw w oświęcimskiej dzielnicy Zasole. Nagle siedmiolatek spadł z jednego ze sprzętów i złamał rękę. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia.
Oczywiście służby medyczne natychmiast udały się na miejsce wypadku. Tam jednak doszło do zadziwiającej sytuacji.
Otóż gdy karetka pogotowia przyjechała do dziecka z urazem ręki, niespodziewanie wpadła do dziury. Co takiego wydarzyło się na miejscu wypadku?
Okazuje się, że pod karetką pogotowia załamały się płyty chodnikowe, którymi wyłożony jest teren wokół fontanny w parku w oświęcimskiej dzielnicy Zasole. Z powodu ciężaru pojazdu powstało zapadlisko, w którym utknęło pogotowie.
Prawdopodobnie to 51-letni kierowca karetki pogotowia przyczynił się do incydentu. Otóż mężczyzna wjechał pojazdem na teren przeznaczony tylko dla pieszych. Z tego powodu policja udzieliła mu pouczenia.
Na szczeście nikomu z ekipy nic się nie stało. Dodajmy, że siedmioletnie dziecko otrzymało pomoc. Przy czym chłopcu pomogła kolejna grupa ratowników, którą wezwano na miejsce wypadku.
Zaistniałą sytuację skomentował dyrektor oświęcimskiego szpitala. Edward Piechulek podkreślił, że ekipa karetki pogotowia nie była świadoma, że element konstrukcji chodnika nie jest odporny na większy ciężar.
źródło: Polsat News