Niepokojące wieści na temat Moniki Richardson ujrzały światło dzienne. Okazuje się, że dziennikarka ma poważne kłopoty. Wyjaśniamy z jakimi problemami musi się aktualnie mierzyć 51-latka.
Monika Richardson martwi się o swój biznes
Przypomnijmy, że Monika Richardson jest od ponad roku właścicielką mieszczącej się na warszawskiej Ochocie szkoły językowej Richardson School. Niestety właśnie pojawiły się niepokojące informacje na temat działalności dziennikarki.
Okazuje się, że w związku ze znacznymi podwyżkami cen energii Monika Richardson została zmuszona zmienić ceny za lekcje. Krótko mówiąc wzrost cen za wodę, prąd, a nawet transport doprowadziły do tego, że gwiazda podjęła drastyczną decyzję o podniesieniu opłat w Richardson School.
„Inflacja bardzo dała mi się we znaki. Mój mały biznes stał się prawie nieopłacalny. Wzrost cen energii poskutkował tym, że w szkole językowej, którą prowadzę musiałam podnieść ceny za lekcje. To jest bardzo poważny krok, który może potencjalnie zniechęcić moich przyszłych uczniów do wyboru właśnie tej placówki. Musiałam jednak podjąć ten krok podjąć, bo po prostu w pewnym momencie nie starczało nam na media i na czynsz w szkole. To przestało być rentowne. Ja nie mogę dopłacać do tego biznesu” – wyjaśniła w rozmowie z dziennikarzem Monika Richardson.
„Nie oczekuję, że dzięki temu biznesowi stanę się bogata, ale muszę jakoś żyć i płacić pensje ludziom, których zatrudniam” – dodała 51-letnia Richardson.
Z pewnością Monika Richardson ma nadzieję, że podjęcie tego trudnego kroku pomoże jej uchronić szkołę przed bankructwem.
Co ciekawe, dotychczasowi uczniowie Richardson School wykazali się zrozumieniem. Słuchacze nie zrezygnowali z zajęć, na które do tej pory uczęszczali. „Moja szkoła jest inna niż wszystkie. Ma coś, czego inne nie mają” – wyznała dziennikarka.
Natomiast Monika Richardson zdaje sobie sprawę, iż przypuszczalnie wyższe ceny mogły odstraszyć potencjalnych nowych słuchaczy.
źródło: Super Express