
71-letnia Anna Dymna opowiedziała o niewyobrażalnym cierpieniu, które ją doknęło. Lubiana aktorka wyznała także, że cudem uniknęła śmierci.
Anna Dymna przeżyła osobistą tragedię
Przypuszczalnie niewiele osób wie, iż Anna Dymna w 1979 roku uległa przerażającemu wypadkowi samochodowemu. Doszło do niego podczas podróży na plan filmowy produkcji, przy której wówczas pracowała.
Anna Dymna w ciężkim stanie trafiła do szpitala. Mało tego, lekarze nie pozostawiali złudzeń. Aktorka miała już nigdy nie stanąć na własne nogi. Wszystko dlatego, że nogi artystki były dosłownie zgruchotane, a kręgosłup poważnie uszkodzony.
Jakby tego było mało, po jakimś czasie okazało się, że Anna Dymna straciła pamięć. Aktorka bardzo długo wracała do sprawności.
„Jak odzyskiwałam przytomność po wypadku, długo byłam gdzieś daleko, nieprzytomna. Bardzo mi tam zresztą dobrze było. Jasno, ciepło. Powrót do rzeczywistości oznaczał ból, bo byłam bardzo poszkodowana. Z radością i ulgą, że nie boli, zapadałam się więc w tę jasną otchłań. Z momentu, kiedy odzyskałam świadomość, pamiętam niewiele, bo miałam też uszkodzoną pamięć. Ale radość z tego, że jestem, pamiętam do tej pory” – wyznała po latach Anna Dymna.
Co ciekawe, aktorka uważa dziś, że wypadek był ważnym przełomem w jej życiu. Dzięki temu narodziła się na nowo.
„Miałam amnezję. Ale byłam szczęśliwa. Ten wypadek u Miklósa Jancsó w filmie to był mój przełom. Wtedy narodziłam się chyba na nowo. Pamiętam tylko radość, że widzę światło, że oddycham. Wtedy zrozumiałam, że naszym obowiązkiem jest żyć, być szczęśliwym, mimo wszystko” – podkreśliła Dymna.
Paradoksalnie prywatna tragedia pozwoliła jej zrozumieć, że w nie są ważne ani kariera ani nagrody. „Wtedy nie byłam sama. Dostałam pomoc od kolegów, a nawet od obcych ludzi. Od tamtego czasu pomagam nie z poczucia obowiązku, ile z przekonania, że muszę spłacić swój dług” – podsumowała Anna Dymna.
źródło: Pomponik