8-letni Kamilek z Częstochowy zmarł dzisiaj na skutek obrażeń, które zadał mu wyrodny ojczym. Do tragedii odniósł się w specjalnym wpisie częstochowski Zespół Szkół Specjalnych nr 28, do którego uczęszczało dziecko. Wielu internautów rozwścieczyło to, co napisali przedstawiciele placówki.
Kamilek z Częstochowy mógł żyć?
Historia skatowanego chłopca poruszyła całą Polskę. Wielu z nas zastanawia się, dlaczego tak wiele osób i instytucji nie zareagowało na krzywdę dziecka. Czyżby naprawdę nie zauważyli, że coś złego działo się z Kamilkiem z Częstochowy?
Być może z tego powodu słowa krytyki padły pod adresem szkoły, do której uczęszczał chłopczyk. Chodzi o Zespół Szkół Specjalnych nr 28 w Częstochowie.
Placówka ta właśnie opublikowała na swoim profilu w mediach społecznościowych komunikat. Dyrekcja razem z całą społecznością ZSS z Częstochowy wyraziła smutek z pwoodu śmierci swojego ucznia.
„Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Kamila. Był uczniem szkoły od 1 do 30 września 2022, a następnie od 1 marca 2023 roku. Nie znajdujemy słów, by wyrazić swój ból i smutek” – przeczytamy.
Jak nie trudno się domyślić, takie słowa rozwścieczyły część osób. Ludzie zarzucili szkole bierność. Niektórzy wręcz zastanawiali się, czy gdyby nauczyciele i dyrekcja placówki byli bardziej uważni, Kamilek nadal mógłby żyć.
Co ciekawe, kierownictwo ZSS w Częstochowie dobrze zdawało sobie sprawę, iż pod jej postem mogą pojawić się niemiłe komentarze, a nawet wręcz oskarżenia. Przypuszczalnie z tego powodu szkoła zablokowała możliwość komentowania.
Takie zachowanie dyrekcji placówki dodatkowo rozwścieczyło internautów. Oburzeni ludzie zaczęli pisać komentarze na innych stronach związanych z Częstochową, a także na facebookowym profilu „Przyjaciele Kamilka z Częstochowy”.
„Wychowawczyni widziała bite, maltretowane dziecko i nie reagowała i nie robiła z tym kompletnie nic” – napisał jeden z użytkowników mediów społecznościowych.
Warto wspomnieć, iż jeszcze w kwietniu, tuż po aresztowaniu ojczyma i matki Kamilka, dziennikarze zapytali szkołę o sytuację Kamilka. Dyrekcja placówki nie chciała jednak rozmawiać z przedstawicielami mediów.
źródło: Fakt