Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał przykrą informację

Przyrodnia siostra Kamilka z Częstochowy zabrała głos w sprawie swojego zmarłego braciszka. Magdalena Mazurek zdradziła, że jej brat umierał pierwszy raz 7 kwietnia. Jednak wówczas lekarzom udało się przywrócić go do życia. Niestety 8 maja nie zdołali tego już zrobić.

Siostra Kamilka z Częstochowy mówi o tym, jak się czuje po śmierci brata

29-latka przyznała, że cały czas miała nadzieję, iż jej brat wyzdrowieje. Niestety stało się inaczej. Śmierć chłopca mocno odbiła się na kobiecie. „Po Kamilku została mi w sercu wielka pustka” – przyznała przyrodnia siostra chłopca z Częstochowy.

Co ciekawe, Magdalena dowiedziała się o tym, że ma dużo młodszych od siebie braci dopiero na początku tego roku. Kobieta przyznała, iż dopiero dwa lata wcześniej odnowiła kontakty z biologicznym ojcem. 29-latka dzieciństwo spędziła w domu dziecka.

Siostra Kamilka z Częstochowy wyjawiła, iż swoich braci pokochała zaraz po pierwszym spotkaniu podczas ferii zimowych. Chętnie spędzała czas z chłopcami i biologicznym ojcem. Wszyscy wydawali się być szczęśliwi. Niestety do czasu. 3 kwietnia pan Artur odnalazł w domu byłej żony skatowanego synka.

Magdalena nie kryła w rozmowie z dziennikarzem złości. Podkreśliła, że już dużo wcześniej odkryła u Kamilka i Fabiana ślady po przypaleniach papierosami.

„Nie mogę się pozbierać, ciągle sobie wyrzucam, że nie działałam szybciej, że nie poszłam na policję… Liczyłam, że jak tata to zgłosił, to służby już zadziałają” – obwiniała się kobieta.

„Dopiero tak niedawno, zaledwie parę miesięcy temu, poznałam go, już go nie ma… Nie wiem, jak się pozbieram, muszę pracować, by się utrzymać, ale jest mi ciężko. Ciągle wracam wspomnieniami. Ciągle mam przed oczami uśmiechniętego Kamilka, ciągle się obwiniam, że nie pomogłam, że nie działam szybciej” – dodała 29-latka.

W trakcie rozmowy z mediami przyrodnia siostra Kamilka z Częstochowy opowiedziała o tym, co działo się w szpitalu. Niewątpliwie jej słowa porażają.

Otóż gdy braciszek przebywał w katowickim szpitalu, Magdalena Mazurek postanowiła go odwiedzić. Było to przed świętami wielkanocnymi. Do sali gdzie leżał chłopiec, miał wejść jej ojciec. Mężczyzna zamierzał przekazać Kamilkowi wielkanocny prezent od siostry. Niestety nie mógł tego zrobić. W tym czasie lekarze toczyli po raz pierwszy walkę o jego życie. Trwała reanimacja skatowanego dziecka.

źródło: Fakt

Zobacz również: