Smutne wiadomości napłynęły z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Do szpitala, w którym jeszcze do niedawna lekarze walczyli o życie Kamilka z Częstochowy, trafiło kolejne dziecko. Chłopiec jest w stanie ciężkim. On także został skatowany przez najbliższych.
Szpital przyjął kolejne zmaltretowane dziecko
Dr n. med. Andrzej Bulandra, specjalista chirurgii dziecięcej to koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Lekarz, który zajmował się Kamilkiem z Częstochowy po przyjęciu go do szpitala, przekazał wstrząsające wieści.
Lekarz ujawnił, że zaledwie dwa dni po śmierci Kamilka, na oddział katowickiego szpitala przyjęto kolejne dziecko w stanie ciężkim. Dr Bulandra przyznał, iż ono także padło ofiarą najbliższej rodziny. Niewątpliwie jego słowa porażają.
„Wczoraj przyjęliśmy kolejne. Jest ich co najmniej kilkanaście rocznie. Jak to pomnożymy przez liczbę szpitali pediatrycznych w Polsce, to wychodzi kilkaset, do kilku tysięcy przypadków rocznie. A wciąż jest to liczba niedoszacowana. Bo to są tylko te dzieci, które zostały przyprowadzone do lekarza i te, które zostały przez nas wychwycone. A na pewno jest całe mnóstwo dzieci, które cierpią w domach i w ogóle nie trafiają do lekarza” – wyjaśnił medyk ze szpitala w Katowicach.
Dr Bulandra mówi o Kamilku z Częstochowy
Przy okazji lekarz odniósł się do sprawy 8-letniego Kamilka. Medyk powiedział wprost, że do śmierci doszło w wyniku zaniedbań. Gdyby dziecko trafiło do szpitala od razu po doznaniu obrażeń, chłopiec najpewniej żyłby do tej pory.
„Gdyby hipotetyczny ośmiolatek z takimi oparzeniami, jakie miał Kamil, trafił do nas do szpitala bezpośrednio po oparzeniu, to prawdopodobnie w ogóle nie byłoby konieczności przyjęcia go na OIT” – stwierdził dr Bulandra.
„Z medycznego punktu widzenia Kamil nie był w żaden sposób wyjątkowy. W jego przypadku tylko okoliczności powstania obrażeń były szokujące. Natomiast my mamy przypadki i cięższe, i dłużej leżące w szpitalu” – dodał.
źródło: Lelum
