Halina Frąckowiak
foto: YouTube

Znana piosenkarka Halina Frąckowiak zdobyła się na poruszające wyznanie. 76-latka opowiedziała o osobistej tragedii sprzed lat. Artystka zdobyła się na wyznanie w związku z ogromnym dramatem Justyny Kowalczyk.

Halina Frąckowiak przeżyła podobną tragedię jak polska biegaczka

76-letnią wokalistkę mocno poruszyła informacja o śmierci Kacpra Tekieliego. W związku z dramatem Halina Frąckowiak przyznała, że smutna wiadomość wywołała u niej przykre wspomnienia.

Halina Frąckowiak wyjawiła, że w 2012 roku w Tatrach podczas samotnej wędrówki zginął jej ukochany. Chodzi o dziennikarza Józefa Szaniawskiego. Gwiazda w rozmowie z dziennikarzami podkreśliła, iż w takich chwilach nie ma właściwych słów, które mogłyby wyrazić ból.

„Nie ma słów pocieszenia. Nasze dramaty musimy przeżyć. Jedyna metoda to zwrócenie się o siłę do Pana Boga, z wiarą i modlitwą” – zaznaczyła 76-latka.

Przypomnijmy, iż Jerzy Szaniawski był wielką miłością piosenkarki, ojcem jej ukochanego syna i znanym działaczek antykomunistycznej opozycji. Dziennikarz poznał Halinę Frąckowiak w latach 80.

„Byliśmy z Józiem i Filipem na festiwalu w Opolu. Śpiewałam „Papierowy księżyc”. Józio wcześniej wyjechał do domu. Mówił, że wróci, ale nie wrócił. Strasznie się denerwowałam. Po powrocie podjechałam pod jego dom, w mieszkaniu czekało na mnie czterech mężczyzn” – wspominała po latach gwiazda.

Co ciekawe, po śmierci ukochanego piosenkarki w 2012 krążyły spekulacje, jakoby to, co wydarzyło się w Tatrach nie było nieszczęśliwym wypadkiem. Mówiono, że to była zemsta po latach ze strony dawnych komunistycznych służb specjalnych.

Wszystko jednak wskazuje, iż mężczyzna prawdopodobnie poślizgnął się na trasie prowadzącej przez Świdnicę i przełęcz Zawrat i spadł w przepaść.

„Niektórzy sięgają po psychologa, bo nie dają rady. Inni mają dzieci i wiedzą, że dla nich muszą być mocni i przeżywać trudne sytuacje, w sposób godny. Przyjąć je, no bo co zostaje” – podsumowała Halina Frąckowiak.

źródło: Pomponik

Zobacz również: