
Chociaż Bogusław Mec zmarł w 2012 roku, to dopiero teraz światło dzienne ujrzała informacja, która wyciska łzy z oczu. Okazuje się, że muzyk nie miał pojęcia o jednej bardzo ważnej sprawie. Dopiero tuż przed śmiercią poznał prawdę.
Bogusław Mec nie miał pojęcia, że jest śmiertlenie chory
Lekarze zdiagnozowali ostrą białaczkę szpikową u niezapomnianego muzyka pod koniec 2000 roku.
„Była zima 2000 roku, gdy piosenkarz zaczął niedomagać – szybko się męczył, miewał zawroty głowy, zasypiał na siedząco, a jak zachorował na anginę, to gorączkował przez miesiąc. Pewnego dnia wyciął trzy brzozy w ogrodzie i osunął się na ziemię” – opowiedziała w jednym z wywiadów żona piosenkarza.
„Zrobił morfologię. Kiedy zobaczyłam wyniki, już wiedziałam. Trzeba było jeszcze zbadać szpik. Badanie szpiku potwierdziło najgorsze” – dodała Jolanta Mec.
Z pewnością przyczyniło się do tego to, że lekarze kontaktowali się bezpośrednio z małżonką muzyka, a nie z nim samym. „Ze mną rozmawiali o branży. Opowiadaliśmy sobie dowcipy. Wszelkie rozmowy na temat mojej choroby były prowadzone z żoną” – wyznał przed śmiercią Bogusław Mec.
Ukochana gwiazdora była bardzo zdeterminowana, aby mąż wrócił do zdrowia. „Od chwili gdy zachorował, żył zgodnie z moim planem. Plan był prosty: miał wyzdrowieć.
Przez cały czas wmawiałam sobie, że nad wszystkim panuję” – zdradziła Jolanta Mec.
Niedługo przed śmiercią do artysty najwyraźniej w końcu dotarło, że zmaga się ze śmiertelną chorobą. Bogusław Mec wpadł w depresję, stracił radość życia. Udawał jednak, że wszystko jest w porządku. Nie chciał, aby ktokolwiek się nad nim litował.
źródło: Pomponik