Monika Richardson
foto: YouTube

51-letnia dziennikarka odniosła się do plotek, które od jakiegoś czasu krążyły na jej temat. Monika Richardson wypowiedziała się na temat swoich rzekomych kłopotów finansowych oraz korzystania z wypełniaczy i botoksu.

Monika Richardson ujawniła jaka jest prawda

Przypomnijmy, że prezenterka jakiś czas temu otworzyła razem z koleżanką szkołę językową. Niedawno media doniosły, iż Moniki Richardson popadła w kłopoty finansowe.

W jednym z wywiadów celebrytka odniosła się do swoich rzekomych problemów z pieniędzmi. Monika Richardson zaznaczyła, że jej biznes ma się dobrze.

„Nie ma problemów finansowych w mojej szkole. Żadnych! Ceny są, jakie są, one są absolutnie na średniej rynkowej. Nie jesteśmy najdroższą szkołą, nie jesteśmy najtańszą szkołą. To wszystko jest absolutnie pod kontrolą. Mamy fajny dział marketingu, dział komunikacji, fajnych, zaangażowanych ludzi. Jeszcze raz: stanowczo dementuję” – podkreśliła 51-latka.

Monika Richardson skometowała również plotki o jej rzekomych wizytach w gabinetach medycyny estetycznej. Gwiazda uczyniła to za pośrednictwem mediów społecznościowych.

„Czytam o sobie różnie, zapewne się domyślacie. Ostatnio przeczytałam, że mam „ponaciąganą twarz”. To teraz coś Wam wyznam: to prawda! Jestem po piątej sesji kobido. A czymże jest, jeśli nie naciąganiem twarzy? Oczywiście nie tylko, ale również polega na rozmasowaniu zmarszczek mimicznych. Natomiast kwasu i botoksu w mojej twarzy brak. Może dzięki kobido, nie będą mi potrzebne” – napisała na Instagramie.

Monika Richardson opublikowała również zdjęcie, które zostało zrobione tuż po zakończeniu japońskiego masażu. Na fotografii widzimy 51-latkę z plastrami podtrzymującymi efekt, a następnie po ich zdjęciu.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Monika Richardson (@monikarichardson)

źródło: Pomponik

Zobacz również: