W najnowszym wywiadzie Jerzy Stuhr wrócił do tematu wypadku drogowego, który spowodował pod wpływem alkoholu. Z ust uznanego aktora padły skandaliczne słowa. Aż trudno uwierzyć, iż szanowany artysta mógł powiedzieć coś takiego.
Jerzy Stuhr określił wypadek mianem „błahostki”
W rozmowie z dziennikarzem znany aktor powrócił do sytuacji z października ubiegłego roku. Wówczas to Jerzy Stuhr spowodował pod wpływem alkoholu groźnie wyglądający wypadek.
Tuż po zdarzeniu 76-letni aktor wydał specjalne oświadczenie w mediach. „Bardzo żałuję i przepraszam, że wczoraj podjąłem tę najgorszą w moim życiu decyzję o prowadzeniu samochodu. Deklaruję pełną współpracę z organami powołanymi do wyjaśnienia wczorajszego incydentu. Jednocześnie chciałem zapewnić, że wbrew doniesieniom medialnym, nie zbiegłem z miejsca zdarzenia, lecz zatrzymałem się na życzenie jego uczestnika i razem oczekiwaliśmy na przyjazd policji” – napisał wówczas.
Należy odnotować, iż już w ówczesnych wypowiedziach Jerzego Stuhra trudno było zauważyć jakąkolwiek skruchę. Jednak to, co artysta powiedział teraz, naprawdę szokuje.
„Nie chcę już o tym rozmawiać. Tak jak mówiłem, okazało się, że wszystko to była jakaś kompletna błahostka. Nikomu nic poważnego się nie stało” – powiedział Jerzy Stuhr w najnowszym wywiadzie.
„Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że coś się człowiekowi może nie udać, ale najważniejsze, żeby wziąć na siebie za to odpowiedzialność” – dodał.
To jednak nie wszystko. 76-latek wysnuł tezę, iż mógł paść ofiarą nagonki. „Proszę pani, odwołałem się od wyroku. Sędzia uznał, że nie uciekłem z miejsca zdarzenia, a obrażenia tego pana wymagały zwolnienia lekarskiego krótszego niż siedem dni. Widać więc, że wszystko mogło zostać spreparowane, być może jako element nagonki na mnie” – ocenił Jerzy Stuhr.
źródło: Pomponik