granica polsko-ukraińska
zdjęcie poglądowe

Do niecodziennej, a jednocześnie niespodziewanej sytuacji doszło na granicy polsko-ukraińskiej. Uczestniczką bulwersującego zdarzenia była zakonnica, która wiozła dary dla Ukraińców. Po sprawdzeniu przyczepy dokonano szokującego odkrycia.

Granica polsko-ukraińska blokowana przez polskich rolników

Przypomnijmy, iż od piątku, 9 lutego, trwa 30-dniowy protest polskich rolników. Mieszkańcy wsi blokują drogi naszego kraju. Protesty objęły również tereny na granicy polsko-ukraińskiej. Łącznie utrudnienia związane z ich działaniami pojawiły się w około 260 miejscach.

Przypomnijmy, iż rolnicy sprzeciwiają się wprowadzaniu Zielonego Ładu i napływowi towarów z Ukrainy. Bez dwóch zdań nie zgadzają się na politykę Komisji Europejskiej, która przedłużyła bezcłowy handel z Ukrainą do 2025 r.

„Nasza cierpliwość się wyczerpała. Stanowisko Brukseli z ostatniego dnia stycznia 2024 r. jest dla całej naszej społeczności rolniczej nie do przyjęcia. Dodatkowo bierność władz Polski i deklaracje współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych i artykułów spożywczych z Ukrainy nie pozostawia nam innego wyboru jak ogłosić strajk generalny” – oświadczyli przedstawiciele Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Rolników Indywidualnych „Solidarność”.

Zakonnica uczestniczką skandalu

Jak już wspomnieliśmy, rolnicy okupują również granicę polsko-ukraińską. Mieszkańcy wsi protestują przeciw importowi ukraińskiego zboża. W ramach protestu przepuszczają tylko jeden samochód na godzinę. Z tego powodu tworzą się wielokilometrowe kolejki tirów.

Niedawno doszło do szokującej sytuacji na przejściu granicznym w Medyce na Podkarpaciu. Rolnicy sprawdzili ciężarówki z pomocą humanitarną, która zamierzała opuścić terytorium Polski i wjechać na Ukrainę. Dodajmy, że tego rodzaju transport nie musi czekać długich godzin. Jest przepuszczany znacznie szybciej.

Rolnicy postanowili jednak sprawdzić dwa tiry na polskich numerach, które zmierzały do Drohobycza na Ukrainie. Co ciekawe, obie ciężarówki pilotowała zakonnica. Wszystko wydawało się być w porządku. Siostra twierdziła, że pojazdy wiozą dary z Caritasu.

Tymczasem protestujący na granicy polsko-ukraińskiej postanowili sprawdzić oba samochody ciężarowe. Po odsłonięciu plandeki naczepy ujrzeli kartonowe pudełka z kocami i odzieżą. Ich podejrzenie wzbudził fakt, iż były ułożone tylko przy tylnych drzwiach. Jak się później okazało, za darami ukryty był prawdziwy towar.

Po odsunięciu kartonów z darami oczom rolników ukazały się kable i części do aut. Tego typu przedmioty zajmowały niemal całą naczepę pojazdu. Skrzynki pochodziły z Niemiec.

„Co to jest?! To żadna pomoc humanitarna, to jest w ciula granie! Siostra chciała nas oszukać! Wierzymy na słowo, a tu takie numery?” – grzmieli zirytowani rolnicy.

„Ja naprawdę o niczym nie wiedziałam. Też czuję się oszukana” – broniła się zakonnica. Chwilę później wsiadła do swojego auta i odjechała w kierunku Przemyśla. Protestującym nie udało się z nią dłużej porozmawiać.

Pojazdy ze skrzynkami z Niemiec nie zostały przepuszczone przez granicę polsko-ukraińską. Ciężarówki musiały zawrócić i ustawić się na końcu wielokilometrowej kolejki.

źródło: Fakt

Zobacz również: