nie żyje dziecko

Niepokojące informacje przekazała Najwyższa Izba Kontroli. „Dwie serie szczepionek przeciw COVID-19, w których miały być wady jakościowe, zamiast zostać wycofane, trafiły do pacjentów. Ponad 117 tys. Polaków zostało nimi zaszczepionych, choć to mogła zagrażać ich życiu i zdrowiu” – wynika z najnowszego raportu NIK.

Najwyższa Izba Kontroli podała serie wadliwych szczepionek

Narodowy Program Szczepień został skontrolowany przez Najwyższą Izbę Kontroli. Okazało się, że nie wszystko w rządowym planie podawania w okresie pandemii szczepionek przeciwko COVID-19 funkcjonowało jak należy.

NIK ustaliła, że pacjentom podano dawki, które podejrzewano o to, że są wadliwe. Informację w tej sprawie podano na konferencji prasowej w dniu 28 września.

Kontrolerzy Najwyższej Izby Kontroli ocenili, iż odpowiedzialność za tego typu sytuację ponosi Główny Inspektorat Farmaceutyczny. „Do GIF wpłynęło osiem zgłoszeń, m. in Europejskiej Agencji Leków, wystąpienia wad jakościowych lub podejrzenia o ich wystąpieniu, spośród których dwa zgłoszenia miały istotne znaczenie” – ujawnił radca prezesa NIK Michał Jędrzejczyk.

Z raportu Najwyższej Izby Kontroli dowiemy się, o jakie dokładnie serie szczepionek chodzi. Otóż pierwsze zgłoszenie dotyczyło preparatu o nazwie Spikevax (chodzi o serię 000190A). „Występująca w szczepionce wada jakościowa mogła stanowić zagrożenie dla zdrowia lub życia pacjentów” – zaznaczył Michał Jędrzejczyk.

Natomiast drugie zgłoszenie z Europejskiej Agencji Leków dotyczyło 117 600 dawek preparatu Jansen serii XD955.

Niestety GIF zbyt późno powiadomił o ostrzeżeniach Rządową Agencję Rezerw Strategicznych. W wyniku czego, cała podejrzana seria preparatu trafiła do Polaków.

To jednak nie wszystko, NIK podkreślił, że Główny Inspektorat Farmaceutyczny nie wiedział nawet, gdzie znajdują się wadliwe szczepionki.

Co ciekawe, GIF ustosunkował się do zarzutów stawianych przez NIK. Inspektorat stwierdził, że traktował wszystkie sygnały o wadach szczepionek priorytetowo.

źródło: Fakt

Zobacz również: